sobota, 2 czerwca 2012

ROZDZIAŁ TRZECI

-Sally...-szepnął Justin.
Powoli otworzyłam oczy i pomyślałam że śnił mi się koszmar.
Śniło mi się że szłam ciemną uliczką, wiedziałam że tam jest ulica.
Chciałam przez nią przejść, ale zatrzymał mnie widok bladej postaci, która trzymała w rękach zawiniatko.
Kobieta przeszła, albo lepiej "przepłynęła" przez jezdnię, i wręczyła mi dziecko.
-zaopiekuj się nią...-szepnęła i znikła.
-SALLY!-Tym razem krzyknął justin, pewnie wystraszył się że wcześniej nie zareagowałam.
-Sally, zostaniesz sama na trzy dni od czwartku?-spytał gdy otworzyłam oczy.
-dlaczego?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-bo mam w piątek koncert, niedaleko, więc wrócę w sobotę.
-Musisz? To już trzeci raz w tym miesiącu.
-niestety, ale wiesz że cię kocham, nie?-mówiąc to pocałował mnie.
-no... A gdzie Jacob?-wystraszyłam się.
-u Patty-odpowiedział spokojnie, a ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie widziałam Justina mamy. Tylko raz, na ślubie, ale szybko pojechała.
-Od kiedy Jacob ją zna, skoro ja jej nawet nie znam?-spytałam.
-od dawna... Ale czy to ważne? Jesteśmy sami...-szepnął całując mnie namiętnie.
-Just, i tak nic z tego nie wyjdzie, wiesz?
-z seksu? To nam zawsze wychodzi***
-tobie wychodzi, a mnie teraz wszystko boli...
-od kiedy niby Ci się nie chce, co?-zaśmiał się.
-od teraz... A musimy gadać na takie tematy?-speszyłam się.
-sorry...-jeszcze raz mnie pocałował, tylko mocniej, i namiętniej, a mi zebrało się na wymioty.
Poleciałam biegiem do toalety, gdzie zwróciłam wszystko co mi zostało w rzełądku, czyli w zasadzie tylko pół litra wody.
-pieprzona choroba...-powiedziałam z powrotem kładąc się w łóżku.
-właśnie widzę... Co się stało?
-jakieś, kurwa, zatrucie.
Justin, nic nie mówiąc, położył się koło mnie, i wyłączył telewizor, który ciągle był na vivie, a ja tak w niego wtulona zasnęłam...
*************
-sally, jedziesz ze mną po Jacoba do mamy?
-no... Czekaj, tylko się ubiorę.-czółam się o wiele lepiej.
Ubrałam się i uczesałam, a papcie króliczki z zębami wampira<pamiątka ze zjazdu wampirów z morganville> zamieniłam na szpilki.
Wyszłam z pokoju i pokazałam się mojemu mężowi.
-moja piękna, seksowna żonka...-szepnął, dodając głośniej:-mógłbym cię wziąć Tu i Teraz...
Zaśmiałam się.
-na podłodze? Dawaj.-zachęciłam go, a ten debil rzucił się na mnie jak opętany, i zamiast wylądować u patty, wylądowaliśmy na podłodze przed łazienką****
##############################
Bosko, nie?
I znowu jestem!
Mam tyle blogów, a tak mało czasu na prowadzenie ich, a nie chcę żadnego zawieszać.
więc postanowiłam że zawieszę tego bloga, na którym do końca miesiąca będzie najmniej komentarzy, więc jak chcecie abym zatrzymała tego bloga, komentujcie!!!
kocham was, wasza FOREVER- KICIA<3.

1 komentarz:

  1. Fajnie że zrobiłaś ale szkoda że tak żadko dodajesz rozdziały. Ten mi się podoba. Jestem bardzo ciekawa co jest Sally bo mi się wydaje że jest w ciąży. Czekam na kolejny.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń