sobota, 13 sierpnia 2011

rozdział 4: na serio ja go kocham!

Gdy się obudziłam następnego dnia, byłam w strasznie złym humorze.
Nie chciało mi się wstawać, ale nagle poczułam, że ktoś głaska mnie po włosach.
-Justin...-szepnęłam, a po policzku spłynęła mi łza, ponieważ właśnie przypomniał mi się mój sen.
Nie chciałam o nim myśleć.
Odwruciłam się, i gwałtownie, zupełnie instynktownie, wpiłam się w jego wargi.
Odsunął mnie lekko od siebie.
-od kiedy to jesteś na tak, z całowaniem sąsiada?
-od kiedy to jesteś na tak, z włamywaniem się do cudzego mieszkania, i to w nocy?
-od kiedy to jesteś na tak z zostawianiem otwartych okien na noc?
nie mogłam znaleźć żadnej riposty, więc znowu, zachłannie go pocałowałam.
właśnie tego mi teraz brakowało najbardziej.
osoby która jest dla mnie równie ważna, jak ja dla niej.
ale czy tą osobą na pewno był Jus?
Teraz wiedziałam już że tak.
Że na pewno.
gdy wreszcie, po baaaaardzooooo długiej chwili, oderwaliśmy się od siebie, i zobaczyłam, że jego oczy znowu błyszczą.
-Kocham Cię...-szepnął.
-Nie wiem co mam Ci teraz odpowiedzieć, wiesz?Nawet nie wiem co do Cb czuję, i to jest straszne...
-Zastanów się... co czujesz gdy jestem przy tobie?-odezwał się.
-no... że chcę tu być... że to jest moje miejsce...
-a gdy cię całuję...
-chcę by to trwało wiecznie...-wyszeptałam, i znów lekko przytknęłam wargi do jego ust.
-to jest właśnie miłość, Sally. Sam nigdy czegoś takiego nie czułem... Nawet jak byłem z Jasmin.
-A kto to jest?-spytałam, ale po chwili tego pożałowałam, ponieważ to światełko w jego oczach znowu znikło, a on odwrócił wzrok.
-spojrzyj na mnie...-powiedziałam.
odwrócił się, po czym lekko uśmiechnął.
pocałowałam go, a magiczny błysk znowu wrócił.
cieszyłam się z tego.
-kocham Cie...-wyszeptałam, i po chwili znowu namiętnie mnie całował...
**************************************
I co?
fajne?
komentować proszę!
dzięki!

1 komentarz: