poniedziałek, 22 sierpnia 2011

rozdział 12

Spojrzałam jeszcze raz na okładkę, i jęknęłam.
-kto to jest?-spytała Amy.
-no...ja.miałam perułke.
-tak. Perułke. Dobra, ale co ty robiłaś?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Justin złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do mojego pokoju.
Byłam strasznie zdenerwowana.
Ubrałam to, i zrobiłam lekki, prawie niewidoczny makijaż.
Tak naprawdę, to nie lubię się malować.
Nigdy nie nakładam tapety na twarz, jak niektórzy.
-gotowa?-spytał mój chłopak (chciałam napisać narzeczony, ale to jakoś źle brzmi), gdy odłożyłam kosmetyczkę na miejsce.
-ta... Tak jakby.-odpowiedziałam.
Wziął mnie za rękę, i wyszliśmy na ruchliwą ulicę.
(...)
-czyli... Jeszcze nidy tego... Nie robiliście ze sobą?-spytała Oprah, po długej, żenującej rozmowie.
-no... Nie.-odpowiedział cały czerwony Jus.
-więc...-sięgnęła po mały pilocik leżący za nią-co oznacza to, zdjęcie?-spytała naciskając jeden z przycisków na pilocie.
Na monitorze, pojawiła się okładka people, ta, którą widziałam rano.
Justin kurczowo trzymał moją rękę, a w tej chwili, ścisnął ją jeszcze mocniej.
-czy to zdjęcie może zniknąć z monitora?-spytał Jus, a Oprah tylko na niego spojrzała, i uśmiechnęła się.
-ale to i tak nic nie zmieni, to zdjęcie jest na ponad milionie okładek people w całej Ameryce...
-to zdjęcie ma zniknąć z monitora!- nagle zza kulis wyszedł młody facet w czapce z daszkiem.
Scooter.
Scooter Brawn, menager Justina, on na pewno to załatwi.
podszedł do nas.
-Oprah, owszem, to są oni, ale mogę Ci potwierdzić, że nic WTEDY między nimi nie było, bo chwilę po zrobieniu tego zdjęcia, Justin do mnie dzwonił.
przy tym jak mówił "wtedy" , ze strasznie groźną miną spojrzał na mojego "nierzeczonego" (chyba mogę już tak pisać, nie?)
-zgadzam się!-wykrzyknął Jus, po czym pociągnął mnie w stronę kulis.
Zmieszana Oprah, zakończyła program.
-Jak mogłeś do tego dopuścić?- spytał Scooter, gdy byliśmy już na osobności.
-to moja wina...-wtrąciłam się- to ja... ja byłam taka głupia... ja
-przestań, Sally, dobrze, że za pierwszym razem zasłoniłaś rolety...ups.- no tak, ups.
Scooter wszystko słyszał.
-za pierwszym razem... czyli okłamałeś Oprę. No pięknie.
-o co kaman?- spytałam.
-Oprah... nie wiesz jaka ona jest. Czy tak, czy siak, i tak wyciągnie od kogoś prawdę.
-ale... o tym wiemy tylko my. Żadne z nas nie jest jeszcze takie głupie żeby się chwalić, a ty nie puścisz pary, nie Scooter?
-no jasne. możecie na mnie liczyć.-powiedział, po czym wykonali jakieś dziwne uściśnięcie ręki, że nic z niego nie zapamiętałam.
*********************************
przepraszam, że tak krótko, ale moich rodziców nie ma tylko na chwilę, i nie miałam czasu, żeby pisać.
dzięki za komcie, kocham was, wiecie?!
jeszcze raz thank you!
thank you thank you thank you thank you thank you !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
KOMENTUJ, PLISSSSSSSS!!!!!
(Ulubiony kolor Justinka)

2 komentarze:

  1. nie wiem wgl o co w tym rozdziale chodzi. Jakiś taki gorszy. :(
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń