środa, 17 sierpnia 2011

rozdział 8:tęsknię!

Siedziałam na wysokich schodach, koło domu.
Było już ciemno, około dwudziestej czwartej.
Siedziałam tak, na tych schodach, i myślałam.
Wiedziałam, że Justin też teraz patrzy w gwiazdy.
Bliźniaki już dawno spały, zresztą wszyscy już spali.
Ja nie mogłam zasnąć.
Przyzwyczaiłam się, że obok mnie jest Jus.
Nagle coś zaciążyło na mojej prawej ręce.
Tak.
To pierścionek od Justina.
Trudno było go ukrywać, ponieważ nie chciałam go ani na chwilę ściągać.
Tylko, że jak moja mama, tata, lub wogule ktoś przebywał w mojej obecności, obrączka pulsowała, tak, jakby chciała przyciągnąć na siebie jak najwięcej uwagi.
Postanowiłam nie mówić nic rodzicom, puki nie skończę osiemnastu lat.
Mogli by wyciągnąć z tego fałszywe wnioski.
Nagle mój telefon zawibrował.
Justin.
Odebrałam go.
-Cześć, kotku, nie zbudziłem cię?
-nie, siedzę na podwórku.
-i co, pochwaliłaś się rodzicom?
-nie...jeszcze im nie powiedziałam. Bo... Chciałam, żebyśmy zrobili to razem.-wybrnełam.
-to świetnie. Ok, ja muszę kończyć, bo skooter mnie gna. Kocham cię, pa!
-pa.-szepnęłam.
Gdy się rozłączył wróciłam do rozmyślań.
Ale to nie mogło trwać wiecznie.
Ktoś koło mnie usiadł, i objął ramieniem.
To była mama.
-kochanie, czemu nie śpisz?-spytała.
-rozmawiałam przez fona.-powiedziałam chowając ręce do kieszeni.
-tak, widziałam. To był ten chłopiec... Justin, prawda?
Kiwnęłam głową na tak.
-Amy, mi mówiła... Co... Co was tak wogule łączy. Jesteście razem?
-tak... Tak jakby.
-nie może być "tak jakby". Albo tak albo nie.
-czyli można powiedzieć że tak.
Widać że mama była dumna, że tak szybko jej powiedziałam.
Ale akurat tego, nie muszę ukrywać.
-posłuchaj, skarbie. Nie chcę Ci mówić z kim, i gdzie masz się spotykać, ale czy chociażby pokazywanie się z nim publicznie, Ci nie zaszkodzi?Siedziałam ostatnio dużo na portalach plotkarskich i tam pisało że...
-że co?
-No... Chciałam się tyko dowiedzieć czy... Czy się zabezpieczaćie...
-MAMO!-wykrzyknęłam zażenowana-z Justinem łączy mnie dużo, ale nie aż tyle, ok?
-tak, rozumiem.
Znowu ją przytuliłam.
-czyli...że jesteś dziewicą?-spytała speszona.
-tak.-odpowiedziałam dzielnie.
Dobrze że było ciemno, i nie widziała że się czerwienię.
Ok.
Koniec udawania?
Nie.
Jeszcze się w nią podroczę!
******************************
sorry że tak krtótko, ale nie mam weny.
I chciałam was powiadomić że znalazłam nowe, świetne opowiadanie o Justinku.
Pod adresem: http://bieberstory.bloblo.pl
on dodał mi odwagi do napisania następnego rozdziału.
I jeszcze coś.
Następny rozdział, który dodam za moment, to ten który napisałam już dawno.
Dzieje się on 3.9.2011r.
Czyli już po wakacjach.
Trzymałam go na taką chwilę jak teraz-brak weny twurczej.
Dzięki za czytanie, ale wydaje mi się jakby tylko jedna osoba czytała tego błoga!
(dzięki  liszkiewicz)
proszę teraz wszystkich którzy czytali ten rozdział, nawet jak wam się nie podoba, żeby wstawili tu komentarz.
Może to być nawet jedno miałe słowo, ale znaczy wiele.
Proszę!

2 komentarze:

  1. niiice :* to jest troche jak zmierzch, wiesz ? ^^ wgl to zajebiście zrobilas z tym kursorem... gdzie sie nie posune to kurwa bimber za mna lazi ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę Hania a mi to komentarza nie dasz a sama prosisz:(książka fajna

    OdpowiedzUsuń