poniedziałek, 10 października 2011

(...)
-Rok szkolny, 2011/2012, uwarzam za... ZAKOŃCZONY!
Powiedział dyrektor, a klasy zaczęły rzucać w górę czapki.
Aby to raz, ale chłopaki podrzucali nimi bez przerwy.
Przyjechał Justin.
-gdzie mały?-spytałam.
-z amy.
-aha-nie mogłam o nic mojej siostry podejrzewać.
(...)złapałam za klamkę pokoju mojej siostry, ale drzwi były zamknięte.
Na dole też nikogo nie było, tak jak we wszystkich pokojach.
-mówiła że będzie wychodzić?-spytałam zdenerwowana jusa.
-nie, miała być w domu-odpowiedział równie jak ja zdziwiony.
Wstraszyłam się.
Moje serce nagle zaczęło bić jak szalone.
Amy, przed moim przyjazdem też była w ciąży, ale w szóstym tygodniu poroniła.
Nie mogła się po tym pozbierać.
Wystraszyłam się, że jej szaleństwo mogło powrócić, wraz z narodzinami Jacoba.
-boże,justin, dzwoń do niej!
Od razu wyciągnął telefon, i wybrał numer.
Włączył głośnik.
-"jeśli to ty sally... Proszę, nie zabieraj mi go!"-usłyszałam po dziewiątym sygnale zapłakany głos mojej siostry.
-o boże...-szepnęłam przez łzy.
Oparłam się plecami o drzwi, i zjechałam po nich.
Zanurzyłam głowę w kolanach, i zaczęłam głośno szlochać.
-o co jej chodzi?-spytał także bliski płaczu justin.
-amy... Jakieś pół roku przed moim przyjazdem... Była w ciąży...-wylałałam to z siebie, co chwilę głośno chlipiąc- i... I... Po...roniła...-wyjąkałam wreszcie.
I znowu wybuchłam płaczem.
-ale ona by... Nie zrobiła tego... Nie własnej siostrze...-próbował ratować sytuację.
- I ty jej jeszcze skurwielu bronisz?!-wrzasnęłam, i wybiegłam z domu.
(...)pobiegłam na komisariat i złożyłam doniesienie o porwaniu.
Trochę dziwnie było mi zeznawać na własną siostrze, ale musiałam.
Nie obchodziło mnie nic, oprócz mojego dziecka.
Gdy wychodziłam z policji, zobaczyłam, że na podjeździe stoi auto justina.
Podbiegłam, i wsiadłam do niego.
Ale za kierownicą nie było justina.
Tylko chad.
-wiem gdzie ona jest.-powiedział gdy wtuliłam się na tylnym siedzeniu w jusa.
Lecz nie był raczej taki pewny, bo dodał po chwili:
-CHYBA...
************
Kurwa, no, znowu krótkie!
Przepraszam was, tak bardzo przepraszam.
I proszę o reklamację mojego bloga, bo teraz zastanawiam się czy mam dla kogo pisać.
Wiecie, że to kolejny rozdział, który powstał w notatniku w moim telefonie?!
Ale, dobra.
Teraz ważne,
nie wiem, czy będę często dodawać, bo:
po pierwsze-mam szkołę.
Muszę się uczyć, itp.
Po drugie-mam karę.
Załapałam się na szlaban u taty, ale on może mnie pilnować tylko co drógi tydzień, bo jeździ w delegację.
Ha ha ha!
To rozdziały będą mniej więcej co dwa tygodnie,
ok?
I dawać swoje pomysły, bo mi już zaczyna ich brakować.
Z góry dzięki...

1 komentarz: