poniedziałek, 14 listopada 2011

Rozdział 23

<5 miesięcy puźniej>
(włączcie tą piosenkę i czytajcie, dalej będzie następna)
stanęłam na palcach by dosięgnąć czubka choinki, chciałam nałożyć na niego gwiazdę.
Ktoś nagle złapał mnie pod biodra, i podniósł.
Słuchałam właśnie najpiękniejszej piosenki pod słońcem, czyli najnowszej Jusa.
<ta powyżej>
gdy zakończyłam przedwczesne strojenie drzewka, obruciłam się w jego stronę i namiętnie pocałowałam.
To były nasze pierwsze rodzinne święta, chciałam by były one idealne.
Nasze igraszki przerwał krzyk mojego ośmiomięśiecznego synka.
Oderwałam się od mojego ukochanego, i poszłam do pokoiku Jacoba.
Ten stał w łóżeczku opierając się o barierki.
Gdy mnie zobaczył, ucichł, i zaczął gryźć miejsce pomiędzy swoimi rączkami na barierce.
-ohh, kochanie...-szepnęłam, i wyciągnęłam, go z łóżeczka.
Ten wtulił się we mnie, i złożył do ustek smoczek, bez którego by się nie obszedł.
Gdy udało mi się wreszcie go uśpić, poszłam do pokoju, gdzie leciała kolejna piosenka ze świątecznej płyty justina.
Fa la la...
Jus wziął mnie za rękę i zaczął kręcić w rytm melodii.
Nie chciałam kończyć tej chwili, ale Justin miał inne plany co do mnie.
Położył mnie lekko na łóżku, i zaczął całować po szyi.
Po krótkiej chwili, znowu odezwał się płacz z sąsiedniego pokoju.
-teraz ty...-szepnęłam udając wielce zmęczoną.
Chciałam choć jeszcze trochę tu pobyć sam na sam z moim przyszłym mężem, ale los chciał inaczej.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
I znowu płacz.
Poszłam otworzyć.
Nie zdążyłam dobrze odkręcić gałki, a do mieszkania wskoczyła roześmiana buzia willow.
Willow, jak nie wiecie, to młodsza siostra Jadena Smitha,
a jak jeszcze nie kojażycie, to są dzieci Willa Smitha, a jak jeszcze nie kumacie, to jesteście ułomni.<sorka, jak kogoś uraziłam, żarcik taki, ale żeby nie wiedzieć?!>
Willow zaczęła skakać po całym przedpokoju, śpiewając jakąś hip-hopową wersję merry christmas.
Za nią wszedł Jaden.
-sorka za nią, ale tak chciała zobaczyć małego, że się zgodziłem.-powiedział, a gdy jego siostra oddaliła się do łazienki, dodał:- gówniara ma jedenaście lat, a zachowuje się gorzej niż bachor.
-wiem, poczekaj chwilę, idę zobaczyć, co z jusem.
Gdy uchyliłam lekko drzwi, znaczyłam, że justin stoi tyłem do mnie, przy oknie, z małym na rękach i śpiewa jedną z najpiękniejszych kolęd pod słońcem <Silent Night> i lekko kołysze dziecko.
Prawie się popłakałam, i dopiero po chwili zauważyłam że jus już nie śpiewa.
Wtedy przypomniałam sobie też, że mamy gości.
Pobiegłam szybko do kuchni, by przygotować coś do picia, i wyłożyć ciasto z blachy.
************
wiem, rozdział krótki, ale coś w nim jest...
Jakaś harmonia świąt...
Ten ich czar...
Uwielbiam te chwile, gdy siedzę w ciemnościach, otulona kocem, z kubkiem gorącej czekolady, wpatrując się w płatki śniegu wirujących w świetle latarni.
Po chwili przychodzi mój chłopak i siedzimy tak pół nocy...
W tamtym roku często tak bywało, a teraz...
Kocham zimę tylko za te parę dni...
A święta nie kocham za prezenty, tylko za to że widzę wreszcie mojego dziadka, którego prawie nigdy nie ma w domu.
Dziękujmy Bogu, za te piękne święta, i że możemy dzięki nim być wszyscy razem.
Dziękuję, i życzę zdrowych i wesołych świąt.

2 komentarze:

  1. do świąt jeszcze ponad miesiąc ;d tak a pro po tych życzeń. xd
    a rozdział krótki i znów nic a nic tu nie ma :(
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź napisz jakiś większy, my sobie spokojnie poczekamy ;)

    OdpowiedzUsuń