środa, 14 września 2011

Rozdział 14

Obudziło mnie lekkie delikatne pukanie w moim brzuchu.
-justin! Przestań!-powiedziałam, ale pukanie narastało, i stawało się coraz bardziej równomierne.
Otworzyłam oczy, i odkryłam, że to wcale nie Justin puka mnie po brzuchu.
On sobie smacznie spał, obok mnie.
Dotknęłam ręką podbrzusza.
Pukanie, robiło się coraz bardzej nieznośne.
Szturnełam Jusa, aby wstał.
Gdy udało mi się go obudzić, wzięłam jego rękę, i przyłożyłam do miejsca moich wcześniejszych fascynacji.
Gdy poczuł to co ja wcześniej, jego oczy przepełnił strach.
Także wzruszenie, ale przeważał chyba strach.
Nie mógł uwierzyć we własne podejrzenia.
Jego usta otworzyły się, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył żadnego dźwięku.
Uśmiechnął się do mnie tylko, i mocno przytulił.
I tak znowu usnęłam w jego ramionach.
*********
gdy wstałam, Justina już nie było.
Ostrożnie podniosłam się z łóżka, i dotknęłam ręką brzucha.
Ktoś, kto być może był we mnie, nie dawał znaku życia.
Chciałam, żeby to, co odkryłam poprzedniej nocy było tylko snem.
Ubrałam się, i zeszłam na śniadanie.
Próbowałam zachowywać się naturalnie, ale to wszystko mnie przerastało.
W pewnej chwili, z miski z płatkami wypadła mi łyżeczka.
Poczułam, że w oczach stanęły mi ciężkie łzy.
Zerwałam się z płaczem z krzesła, i pobiegłam do siebie.
Musiałam iść z tym do lekarza, wszystko mnie denerwowało.
Nawet obcasy które stukały, z każdym moim krokiem.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, a do pokoju weszła Amy.
-co się dzieje?-spytała,siadając koło mnie na łóżku.
-nic, głowa mnie boli...-nie poraz pierwszy kłamałam własną siostrę.
Dziewczyna próbowała mnie, przytulić, ale wyrwałam jej się, pod wpływem silnego uderzenia, w miejscu wiadomym.
Znowu zaczęłam szlochać, skulona w rogu łóżka.
-czemu płaczesz?-spytała.
-bo... Bo...-zastanowiłam się, jakim kłamstwem znowu ją uraczyć-tęsknię za mamą...-wymyśliłam w końcu, i dałam się przytulić.
Miałam nadzieję, że siostra nie poczuje lekkich kopnięć w mojej macicy.
Chciałam teraz tylko jednego, przytulić się do Justina, i wypłakać się mu w koszulkę.
-chcesz jechać do mamy?
Spytała Amy.
Kiwnęłam głową na tak.
Pomyślałam że to chyba czas powiedzieć o zaręczynach.
-amy...-zaczęłam-jak zareagowałas, gdy chad ci się oświadczył?
-zgodziłam się.-odpowiedziała-a co to ma do rzeczy?
Wyciągnęłam prawą rękę, która dotychczas tkwiła w mojej kieszeni.
Gdy moja siostra ujrzała pierścionek, w jej oczach stanęły łzy.
-Sally, kochanie...od... Od Justina...
Znowu kiwnęłam głową.
-od kiedy?-ciągnęła
-od kilku miesięcy...-szepnęłam
ok, ale tego że "chyba" jestem w ciąży, nie musi jeszcze wiedzieć.
Odsunęłam się od niej.
Mimo to, że siedziałam plecami do okna, wiedziałam kto siedzi na gałęzi za nim.
-justin, wejdź.-powiedziałam, a moja siostra, odwróciła się do drzwi.
Gdy wróciła wzrokiem do mnie, Jus już koło mnie siedział.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
-ile jej powiedziałaś?-spytał, był podenerwowany.
-tyle, ile musi wiedzieć...-powiedziałam, i znów wtuliłam się w jego tors.
**********************

trochę mało, wiem, ale postaram się od teraz pisać dłuższe, i bardziej sensowne, ale naprawdę, ludzie, nie mam weny, bo nie mam czytelników!
Czy mogę was prosić o zareklamowanie mojego bloga?
Na Twitterze, faceboku, czy na swoich stronkach, na czymkolwiek!
Proszę!
Z góry dzięki.

2 komentarze:

  1. prawie że nic :(
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne bym ci pomogła ale ty mi nie chcesz
    mojaihistoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń