sobota, 17 września 2011

rozdział 15

Siedziałam przed komputerem i przeglądałam blogi o Justinie.
Było tam ich mnóstwo z informacjami o justinku, ale również z opowiadaniami o nim.
Dwa najlepsze to:
our my secret i o natalie z tego bloga
Było też o susan i justinie, i kasi.
Ale one na końcu umierają.
Był także z bloblo.pl, i ten chyba podobał mi się najbardziej, było dużo pikantnych scen, a to mnie podnieca(wiem, żal)
Nie zorietowałam się kiedy za mną pojawił się Jus, i złapał w pasie.
-jak się czujesz?-spytał.
-jako tako.pobiłam rekord, przez ostatnie 3 godz. Nie żygam.-powiedziałam jednym tchem.
-to chyba dobrze, nie?-spytał całując moją szyję.
-yhm-mruknęłam.
-musimy jechać do twojej mamy?-spytał z nadzieją.
-w końcu, trzeba jej powiedzieć że wychodzę za mąż.-szepnęłam, i pocałowałam go w usta.-przecież jesteśmy zaręczeni od ośmiu miesięcy.
Nie miałam najmniejszej ochoty się operać, przed ściągnięciem ze mnie koszulki.
Po chwili przypomniałam sobie o czymś.
Odepchnęłam go od siebie, i ubrałam bluzkę, która wylądowała na monitorze.
Justin tylko usiadł na łóżku, i bawił się gumką receptórką.
-sally...-zawołał po chwili-wybierz trzy palce-powiedział, robiąc z gumki takie coś.
Wybrałam trzy, i wyszło to.
-chłopiec-rzekł justin i przyssał się do mnie, tak jak wtedy, na samym początku naszej znajomości, na oknie... Gdy spytał jak mam na imię... A ja powiedziałam: "Justin!"(heh)
oderwałam się od niego.
-pikle.-to jedno słowo wystarczyło żeby zrozumiał o co mi chodzi.(...)
siedziałam w samochodzie Justina, i strasznie się wierciłam.
W moim brzuchu znowu można było poczuć (a czasem nawet zobaczyć) pojedyncze kopnięcia.
-Nie wierć się tak, będzie dobrze-szepnął justin, i złożył na moich ustach pełen obietnicy pocałunek.
-chciała bym w to wierzyć.-odpowiedziałam, gdy justin wyjeżdżał z podjazdu.
***************
sory, że rozdział taki krótki, i że wogule tak szybko przelatuję z miesiąca na miesiąc, ale to naprawdę już prawie koniec...
:-(
nie chcę tego kończyć zbyt szybko, ale jakby co, to Jus już na 18 lat, a za miesiąc kończy osiemnastkę Sally, i wiecie... Życie wtedy zrobi się nudne, a jak mały się urodzi, to będzie już tylko taki ciąg: justin do pracy, mały do żłobka, sally do pracy, powrót do domu, spać.
I tak codziennie.
No niestety, ale tak jest...
Ale zapraszam na mojego drugiego błoga: http://j-d-b-my.blogspot.com/
dzięki:)
kicia


2 komentarze:

  1. nie wiesz jak mi miło, kiedy przeczytałam tu o moim blogu :))
    nie kończ mała, będzie dobrze :*
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty Hanka jesteś głupia jak chcesz kończyć bloga,jak go skończysz to cie uduszę bo co będę czytała

    OdpowiedzUsuń